O pajdkę razowego chleba

Część I.

KRZYSZTOF KORTUN - Z chleba

Jeszcze i ten bochen chleba
za wdowi grosz
rozdasz przed końcem wieku
z furty nieba
za wolność
za Polskę okrojoną z Kresów
za pomordowane przez matki
nienarodzone Orlęta
i niewidomych komunistów.

Dobry Bracie Albercie
- chlebodawco miłości.
(Godło: "Wrzos")

KRZYSZTOF KORTUN - Brat Albert

Zżółknięta postać
ze starego zdjęcia;
przydeptane marzenia
o sławie
zamazana rodzina, znajomi
szarość życia aureolą duszy
serce
na dłoni
na której brakło grosza
dla samego siebie.
I został tylko
uścisk obszarpanych
brudnych
i niczyich.
(Godło: "Wrzos")

KRZYSZTOF KORTUN - Bracie Albercie

Przyjacielu ubogich wierny synu ojczyzny
Choć po tamtych krwawych latach pozostały blizny
Niezmordowany, niestrudzony
Dla biednych szukający wsparcia i obrony
Niosłeś to co najbardziej w życiu potrzebne
Słowo prawdy, Bożej miłości bratniej, pajdę razowego chleba.
Zastanawiam się ilu Braci Albertów jest wśród nas
Na których tylu biednych czeka...
Nasze serca są obojętne zimne jak skała
Choć wszyscy braćmi jesteśmy;
Nasz dom to Polska cała.
Dałeś z siebie wszystko
Czym Cię Bóg obdarował
Na wzór Chrystusa wszystkich umiłował.
Uproś nam łaski byśmy mogli zwyciężać dobrem zło
Z głodnymi gdy zajdzie potrzeba
Podzielić się kromką razowego chleba
By kiedyś przy spotkaniu w niebie powiedzieć:
Miłości bliźniego nauczyłem się Bracie Albercie od Ciebie.
(Godło: "Biedny Brat Boga")

KRZYSZTOF KORTUN - Pieśń o Bracie Albercie

"Piękno jest kształtem miłości"{Norwid}

Bracie Albercie, Adamie Chmielowski,
Chlubi się Tobą cały naród polski.
A pewien pisarz słusznie Cię ocenia,
Żeś najpiękniejszy z jego pokolenia.

To piękno w Tobie miłość kształtowała,
Co w Wiecznym Pięknie źródło swoje miała,
A że miłością Zbawiciela była,
Abyś był pięknym do krwi umęczyła.

Miłość uczyła - Albercie cierpiałeś:
Piękna wolności w Powstaniu szukałeś,
W sztuce zaś Piękno wyrazić chcesz Boga,
Lecz On przemawia: To nie twoja droga.

Nie tylko talent, lecz ramiona, nogi
Trzeba dać Bogu, aż całkiem ubogi
Duszę dasz nędzy, bo miłość aż taka
W Oblicze Boga zmienia twarz biedaka.

Ruszyłeś w drogę, stuka o bruk noga,
Jako chleb dobry, Brat naszego Boga.
Idziesz do biednych i już nie wiadomo,
Czy to Brat Albert, czy to Ecce Homo.
(Godło: ?)

KRZYSZTOF KORTUN - Szkic odnowy

Zawitaj do nas w gości
Bracie Albercie z nieba stref
Zaszczep w nas dar miłości
by każdy dobry był jak chleb.

Płynie w nas przecież krew Twoja
a tacy inni jesteśmy dziś
Wskaż przy kim nasza ostoja
by czystą szatę sumień szyć.

Pragnąłeś zerwać kajdany.
Dziś przerdzewiały, pękły już
Sztalugi gotowe i ramy
malujmy obraz serc i dusz.

Ty rękę nam poprowadź
a my przyjmiemy mistrza szkic
jak w życiu go stosować
i w nowe jutro z Bogiem iść.
(Godło: "Światło")

KRZYSZTOF KORTUN - Bądź jak Brat Albert

Gdzieś tam na piętrze dziecko w noc płacze
A matka pewnie znów pije w barze
Nie pozwól dziecku płakać za długo
Bądź jak Brat Albert - bliźniego sługą.

Idzie staruszka z laską coś niesie
Oczy jej łzawią cała się trzęsie
Już wiesz co robić nie myśl za długo
Bądź jak Brat Albert - bliźniego sługą.

Brudny, obdarty, pijany może
Przeklina, płacze, moknie na dworze
Patrzy bezradnie na ludzkie twarze
Czy ktoś pomoże, czy się odważy?
Podaj mu rękę nie myśl zbyt długo
Bądź jak Brat Albert - bliźniego sługą.

Płacze dziewczyna z domu wygnana
Z dzieckiem pod sercem, bez chleba, sama
Jak pies bezdomny tak nieszczęśliwa
Snuje się nocą już ledwie żywa.
Zechciej jej pomóc nie myśl za długo
Bądź jak Brat Albert - bliźniego sługą.

On takim pomógł dał serce, duszę
I to jest piękne ... {Ja też tak muszę}.
(Godło: "Serce")

KRZYSZTOF KORTUN - Powinno się być dobrym jak chleb

"Powinno się być dobrym jak chleb, który
dla wszystkich leży na stole, z którego każdy
może kęs dla siebie ukroić".
Jego to słowa, jednego z nas
Co życiem swoim innym niósł blask
Trwonił swe serce z wielkim pożytkiem
I czynił pięknym co było brzydkie.
W tych co w łachmanach, w upadłych duszach
Wskrzeszał człowieka na życia gruzach
Brat Albert dobrem zło upokarzał
Brat pogardzonych na nic nie zważał.
Często wśród szyderstw i ośmieszenia
Bronił od krzywdy i poniżenia
Tych co już byli poza nawiasem
Przywracał Bogu i ludziom z czasem
Nie pytał nigdy skąd i dlaczego
W łotrze nędzarzu witał bliźniego
Służył cierpliwie z wielką pokorą -
Tak zdobył chwałę i świętość swoją.
Sam niepozorny był i kaleki
A stał się jasny, wieczny i wielki
To nam zostawił swe piękne słowa
By sens ich poznać i chcieć stosować:
"Powinno się być dobrym jak chleb, który
dla wszystkich leży na stole, z którego każdy
może kęs dla siebie ukroić".
(Godło: "Tęcza")

KRZYSZTOF KORTUN - Kim jestem

To chyba ja...Słyszysz Panie? Ja! człowiek zamknięty w sobie,
dumny i wyniosły
Nie mam nawet odrobiny współczucia dla innych,
jestem nieczuły na odgłosy nędzy
Kim ja naprawdę jestem... Moje serce przypomina
kamienny głaz, nie umiem być dobry,
choć tak bardzo tego pragnę
Panie, dlaczego nie potrafię naśladować Twej miłości, dobroci
Twego serca, serca jak wspaniały, przepyszny chleb
do którego wyciągają swe ciemne rączyny dzieci Trzeciego Świata,
o który błagają, choć jeszcze tak dziecinne,
a już pełne bólu załzawione oczy...
Wszystkim dajesz Siebie
Jakże wybornie smakuje kromka przaśnego chleba,
tak jak Twe Ciało - Panie.
To dzięki Tobie na polu wśród chabrów i maków
szumią złote kłosy zboża,
a w wiejskiej chacie, spracowana wieśniaczka wypieka pachnący bochen,
by nakarmić swe dzieci.
Nie potrafię Panie naśladować Twej dobroci
I cóż ... Cóż mi pozostało z mojej wyniosłości,
z mojej zatwardziałości serca?
Pozostałem sam, zupełnie sam, wokół mnie
panuje pustka i nicość
Jestem zaledwie maleńką cząstką tego świata,
nie znaczę nic
A tak bardzo chciałbym nauczyć się od Ciebie Panie
litości i współczucia
Pomóż mi! Pomóż otworzyć serce na pomoc drugiemu człowiekowi
zagubionemu w samym sobie
Jak jeden ze Sług Twych - Brat Albert pragnę

"BYĆ DOBRYM JAK TEN CHLEB LEŻĄCY NA STOLE,
Z KTÓREGO KAŻDY MOŻE DLA SIEBIE MAŁĄ PAJDKĘ UKROIĆ"

Czy mi się uda, Panie... ?

Część II.

ZOFIA NOWACKA-WILCZEK - Zupa według św. Brata Alberta

Pani Anna która co dzień
do zakonnic przychodzi
i za zupą siada
przed przyjęciem pierwszej łyżki
gardło spowiada z biedy
krzyżem zupę zamawia
i odprawia obiad
koncelebrowany
po którym uroczyście
i tak dostojnie odchodzi od stołu
jakby to święta zupa była
na kościach z aniołów
później ją przeżywa
na skwerku przysiada
i opowiada zupę
swej kucharce ze dworu Żarnosi
która zginęła zaraz w trzydziestym dziewiątym
i nawet za swe odejście nie raczyła
przeprosić
opowiada od początku do końca
chwałę zupy głosi
groszek po groszku
marchew po marchewce
gotowa wynieść nawet między wiersze
zupę ze stołówki u Brata Alberta
gdzie tym którym oprócz nędzy
jeszcze jeść się chce czasem
i którzy pazernie łakną przyjaznego słowa
darmo zawsze dają
nawet z kromką chleba
serdeczność grochową
lub pomidorową.
Zofia Nowacka-Wilczek, Otwórzcie dobroć na co dzień,
Antologia poezji religijnej "O pajdkę chleba razowego",
Polihymnia, Lublin 1994.

DARIUSZ ŚLIWKA - Okruchy Brata Alberta

Wieczorem padał deszcz
przyszedłeś
przyniosłeś w kieszeni habitu
okruchy
z pięciu chlebów
rozmnożonych w Ewangelii
rozdasz je ubogim
jak kwiat położysz
na cierpiących dłoniach
i wypełnisz miłością
- ja Ci pomogę
z Tobą
deszczem i chlebem
oddam się potrzebującym.
Dariusz Śliwka, Otwórzcie dobroć na co dzień,
Antologia poezji religijnej "O pajdkę chleba razowego",
Polihymnia, Lublin 1994.

KAZIMIERZ J. WĘGRZYN - Ballada żebracza

Pełna żebraczej nadziei
skulona obok śmietnika
szuka swojego szczęścia
drżącą różdżką patyka
obok z tupotem i gwarem
ulica biegnie ruchliwa
i zimną szumiącą falą
nogi jej sine obmywa
a ona głodem natchniona
podnosi oczy do nieba
bo widzi w każdym okruchu
pachnący bochen chleba
pełna żebraczej nadziei
i głodna ludzkiej miłości
stuka w pustą miseczkę
drżącą różdżką litości
a obok z blaskiem i gwarem
życie jak wartki strumień
na dnie którego ciężki
i chłodny kamień sumień
zaś ona w rozbitym wózku
koślawym jak życie żebracze
wiezie niemowlę przyszłości
które cichutko w nim płacze
pełna żebraczej nadziei
w śmietniku pod oknem Europy
owija łachmanem pogardy
brudne skrwawione stopy
i tęskni zmęczonym sercem
by Bóg pochylił się czule
i włożył pod krzyże ramion
mocne skrzydlate kule
bo chciałaby dojść do nieba
gdzie chleba wielka sterta
przy której czule schylona
sylwetka Brata Alberta
gdy tak cierpliwie się krząta
i sadza obdartych gości
by ich nakarmić do syta
wielkim chlebem miłości...
Kazimierz J. Węgrzyn, Otwórzcie dobroć na co dzień,
Antologia poezji religijnej "O pajdkę chleba razowego",
Polihymnia, Lublin 1994.

WIESŁAW ŚMIGIEL - Wielu przychodziło do Jezusa

zapytać o doskonałość
odchodzili smutni
bo mieli kolorowe ogrody
kilka rodzinnych albumów
i uwielbiali wędrówki
na krańce realności
ale pewnego wieczoru
przykuśtykał
beznogi włóczęga
wsparty o ramiona
pijaków, hulaków i bezdomnych
zamiast spisu dobrych uczynków
w zabrudzonej od farb dłoni
trzymał kromkę chleba
nikt o nic nie pytał
razem powędrowali
do bram świętości.
Wiesław Śmigiel, Otwórzcie dobroć na co dzień,
Antologia poezji religijnej "O pajdkę chleba razowego",
Polihymnia, Lublin 1994.